Bardzo poruszający artykuł, który warto przemyśleć. Trafia bowiem w dwa kluczowe problemy współczesnej kultury, a zarazem naszej cywilizacji. Pierwszy z nich to infantylizm kulturowy, który stawia zaspokajanie indywidualnych potrzeb ponad wszelkie inne wartości, jakbyśmy wszyscy byli dziećmi… Oczywiście daleko mi do tego, żeby umieć skutecznie wyzbywać się wszelakich potrzeb, ale zrobić z nich przedmiot kultu, to też gruba przesada, z której małe dzieci sobie sprawy nie zdają. Ciekawie komentuje to pewien dziadek, który też nie rozumie tej kultury współcześnie dominującego dziecka, choć chciałby.

Drugi kluczowy problem to myślenie typu pars pro toto, które zakłada, że dysponując cząstkowym rozwiązaniem jakiegoś zagadnienia, problemu, czy też tajemnicy poznawczej dysponujemy totalnym rozwiązaniem wszelkich problemów. Efekt pars pro toto jest zauważalny u dzieci oraz u naiwnych ideologów, np. marksistów. Tym ostatnim wydawało się mianowicie, że wymiana dominacji klasy kapitalistów na dominację klasy robotniczej rozwiąże totalnie wszelkie problemy społeczeństw. Cóż by to było, gdyby np. Christopher Latham Sholes – wynalazca maszyny do pisania przypisał sobie ostateczne rozwiązanie wszelakich bolączek ludzkości, włącznie z tymi, które wynikną z zastosowania jego wynalazku? Oczywiście podobne błędy poznawcze mogą dotyczyć także psychoterapeutów, zaczadzonych nieco kompleksem Pana Boga, którzy dysponując fajną skądinąd techniką terapii gotowi byliby uznać ją za panaceum na wszystkie problemy ludzkości. Trochę jak dzieci…

Na szczęście ludzkiej kultury nie budują ani szakale, ani żyrafy… Musimy sobie radzić sami – ludzie. /kp/