Moja przygoda z czytaniem książek o Chinach zaczęła się wiele lat temu od pozycji, która obecnie może uchodzić za sinologiczną klasykę – od Wielkiego miareczkowania Josepha Needhama (1900-1995). Ten znamienny tytuł wpisał się na lata w mój osobisty sposób przeżywania Chin – były i są wielkie, a więc trudne do zrozumienia nawet po przeczytaniu kolejnych książek, a zrozumienie można tylko miareczkować, bo większych struktur pojąć nie sposób.

Książka Yu Hua (ur. 1960) wpisuje się całkowicie w mój sposób przeżywania; niech mi wybaczą wszyscy, którym Chiny są bliższe i bardziej zrozumiałe. Historia biegnie równolegle w PRL i w Polsce, jak i w Chinach, ale chiński sposób odpowiedzi na nią wydaje się obcy. My tutaj chyba nie wiemy, co to jest rewolucja, na czym polega ograniczenie wolnego dostępu do książek, co to jest kult przywódcy, podporządkowanie społeczeństwu, bieda, oszustwo i podrabianie. Dziesięć słów o Chinach robi wrażenie świadectwa autentycznego, w którym odbija się prawda, cała prawda, część prawdy, obca prawda? Autor pisze jasno, książka wciąga, nie jest przesycona miazmatami historycznej martyrologii ani użalania się nad sobą, w co my moglibyśmy błyskawicznie popadać. Nie ma w niej smutku – Chiny są wieczne jak historia, na którą nie mamy większego wpływu…

No już – zaczyna się miareczkowanie…, ale stop! Chiny wydają się nadal obce, są jednak nieubłaganie coraz bliżej. To znaczy, że warto tę książkę przeczytać.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Yu_Hua_(pisarz)

Może kupić e-booka?
https://ebookpoint.pl/ksiazki/chiny-w-dziesieciu-slowach-yu-hua,e_1z0c.htm

A może jednak lepiej wydanie drukowane?
https://bonito.pl/produkt/chiny-w-dziesieciu-slowach