Książka ta konfrontuje nas z dwiema plagami współczesności, które akurat w przypadku Chin mocno się ze sobą splatają. Plaga pierwsza to cyberorganizacja cyberspołeczeństwa za pomocą cyberśrodkow cyberwładzy. Uff… Wszyscy tego trochę doświadczamy zamieniając się powoli z homo erectus w homo drosophillides – to od tej malutkiej muszki służącej do obserwacji laboratoryjnych biologom i genetykom. Otóż w naszym przypadku laboratorium ma się zrealizować za pomocą kolekcjonowania big data oraz zastosowania AI. No a my mamy klikać, bo poza wolnością klikania niewiele innych wolności pozostaje, szczególnie pod wpływem drugiej plagi. Tą drugą plagą jest totalitarny reżim komunistyczny w wykonaniu Komunistycznej Partii Chin. O reżimie świat zapomniał w latach 90-tych XX wieku, ale nie dziwota, bo chińscy towarzysze zabrali się za robotę, nęcąc Zachód tanią służbą, a jak tu z taniej służby nie skorzystać? Tanie i niższe usługuje droższemu i wyższemu, ale wiecznie takiego stanu utrzymać się nie da, wystarczy poczytać trochę polskiej literatury wyspecjalizowanej w tych zagadnieniach – Gombrowicz, Mrożek, czemuż ten Zachód tak mało czyta po polsku? Strittmatter twierdzi, że właśnie zaczyna się akt drugi tanga i trzeba będzie tak tańczyć, jak chiński komunista zagra. Więc może zamiast kupować kolejny chiński telefon komórkowy, oddając kolejną łyżeczkę kapitału towarzyszom z KPCh, lepiej kupić tę książkę, chociaż wnioski, do których ona prowadzi, wesołe nie są.

 

Sami zobaczcie ceny:

https://www.ceneo.pl/90423726