Dedykacja:
dla pani profesor Katarzyny Fiołek, inicjatorki usunięcia rasistowskiej lektury szkolnej pt. W pustyni i w puszczy

Motto:
Semper in altum

Rzecz ma się tak: Stasiu Tarkowski posiada sztucer, a Nell Rawlison sporego mastifa, do tego oboje są biali, co już samo w sobie wystarczy, żeby ich zaliczyć do klasy posiadaczy i rasistów, chociaż nie są jeszcze pełnoletni i do tego porwani przez ludzi nieco odmiennych rasowo, ale to nie zmienia ukierunkowania rasizmu. Słowo rasizm odnosi się wyłącznie do rasizmu białych wobec ras innych, a analiza przypadków, gdy wektor byłby przeciwny, nie jest zamierzeniem tego tekstu. Zamierzenie jest znacznie głębsze.

Otóż przypominam sobie dzień, gdy mając tyle lat, co Stasiu Tarkowski, wkroczyłem do Liceum Nowodworskiego i ujrzałem w auli mojej nowej szkoły wezwanie: „Semper in altum”. Właściwie niewiele ono dla mnie wtedy znaczyło poza sugestią, by utrzymać się w ryzach nauki i zachowania proponowanych przez szkołę, ale głębszy sens umykał mi przez wiele lat, czy nawet dziesięcioleci, dopiero teraz widzę z całą jaskrawością przewrotność i zasięg społeczny tego zawołania. Zawsze wzwyż.

Lekcja matematyki: tych kilku kolegów, którzy zawsze wszystko rozumieli, bez trudności rozwiązywali zadania matematyczne, niewiele się ucząc i my, ta reszta, żmudnie wgryzająca się w problematykę ciągów, granic, funkcji trygonometrycznych i innych podobnych zagadnień. My i oni. Nasze trójki, ich piątki. Oni na szczycie, my na dole. Oni rasą wyższą, my rasą matematycznie pospolitą.

Lekcje języków obcych: te koleżanki, które bez zająknienia mówiły i czytały, streszczały i dialogowały, niewiele się ucząc i my, ta reszta, dukająca obce słówka i żmudnie układająca je w zdania, zapisywane w dodatku z błędami ortograficznymi. My i one. Nasze trójki i dwójki, ich piątki. One na szczytach, my na dole. One wyższe, a my rasa lingwistycznie pospolita.

A do tego cały ten stronniczy mechanizm szkolny, sterowany odgórnie, bezwzględnie premiujący lepszych, bezwzględnie stymulujący gorszych do wysiłku, zawsze premia dla ras wyższych, zawsze wzgarda dla ras niższych. To nie tych najlepszych karcono, to tylko nas – słabeuszy.

Dopiero teraz dostrzegam z całą wyrazistością, jak bardzo niesprawiedliwy, jak bardzo stronniczy i bestialsko niszczący jest to mechanizm. Przecież wystarczyłoby tych trzech najlepszych z matematyki wygonić z klasy na czas lekcji, wystarczyłoby te najlepsze anglistki i polonistki wypraszać systematycznie z lekcji albo zamykać w karcerze, wezwać ich rodziców, zakazać przychodzenia w określone dni do szkoły, a cała rasistowska przemoc runęłaby pewnego dnia. Bylibyśmy wolni od tego przeklętego jarzma, od tego znienawidzonego „Semper in altum”!

A jeśli ktoś zechce nadal usprawiedliwiać szkolny rasizm, sugerując, że w życiu potrzebni są czasem inżynierowie, którzy wywodzą się z tych matematycznych piątkowiczów albo lekarze z tych biologiczno-chemicznych kujonów, to wiem i powiem jedno: Jest na to sposób! Znany, sprawdzony i antyrasistowski: „chęć szczera”.

Oczywiście konstatowane powyżej różnice między płciami w zakresie pewnych uzdolnień szkolnych – a ileż dopiero różnic dostrzegam z punktu widzenia psychiatry – nie pozostawiają mnie aż tak beztroskim, jak mogłoby się zdawać, zwłaszcza w obecnych czasach, dla których równość jest wartością nadrzędną. Ale przecież w szkolnictwie na to także byłby sposób! Czy stanęłoby coś na przeszkodzie, żeby obok znanej metody „chęci szczerej” oraz wypróbowanej w edukacji metody „punktów za pochodzenie” sięgnąć po metodę „punktów za płeć”? Być może jeszcze kiedyś będę miał okazję, aby ten pomysł szerzej rozwinąć.

Czym jest w szkole W pustyni i w puszczy? Zaledwie epizodem, chwilą, niewielkim fragmentem. Po co się rozdrabniać? Co tam jakieś kolonialne usiłowania dwójki porwanych dzieci! Pójdźmy na całość! Zwalczajmy cały rasizm! Wreszcie wyrównajmy ten rasizm!