To, co jest dla mnie zdumiewające w dyskusji toczącej się wokół ideologii gender to fakt, jak mały jest transfer wiedzy pomiędzy poszczególnymi działami nauki. Można śmiało powiedzieć, że dylematy, które pojawiły się w tej debacie, były bardzo żywo dyskutowane w psychiatrii w latach 60 i 70 ubiegłego stulecia a zatem bez mała pół wieku temu. Spierano się wtedy także bardzo ostro, jaki wpływ ma środowisko, a jaki geny na życie człowieka. Inny był jedynie kontekst tego sporu, rzecz dotyczyła nie płci a zaburzeń psychicznych. Wydaje się jednak, że niezależnie od kontekstu, warto przypomnieć rozwiązania, do których doszła psychiatria (oczywiście przy pomocy innych nauk), gdyż mogą one znaleźć zastosowanie także w aktualnie toczącej się dyskusji wokół zagadnienia płci. Ideologia gender zajmuje podobne stanowisko jak jedna ze stron sporu sprzed pół wieku – tylko środowisko ma znaczenie. Jej zdaniem płeć jest uwarunkowana kulturowo, społecznie, w związku z czym może ulegać dowolnej modyfikacji, wyborowi, niezależnie od jakichkolwiek, także biologicznych czynników. Analogiczne stanowisko zajmowali antypsychiatrzy, którzy pisali o micie choroby psychicznej, zaprzeczali istnieniu jakichkolwiek biologicznych, czy genetycznych podstaw zaburzeń psychicznych. Szanując i doceniając wpływ środowiska na rozwój człowieka – zarówno w zakresie płci jak i w obszarze powstawania zaburzeń psychicznych należy jednoznacznie stwierdzić, że ograniczanie do tych zjawisk tylko do wpływu środowiska jest niebezpiecznym redukcjonizmem – braniem części za całość. Psychiatria jako nauka, przy pomocy genetyki, neuroscience, biologii molekularnej doszła do zdecydowanych wniosków, że alternatywa: albo geny albo środowisko jest fałszywa i powinna być zastąpiona koniunkcją: i geny i środowisko. W przypadku zaburzeń psychicznych, którymi zajmuje się psychiatria, oznacza to, że niektóre nasze geny uruchamiane w kontekście pewnych, głównie traumatycznych wydarzeń życiowych, będą dawać objawy zaburzeń psychicznych. W przypadku płci potencjał ukryty w naszych genach powinien wejść w interakcję z właściwymi czynnikami środowiskowymi, aby uzyskać odpowiedni efekt: dojrzałą kobietę lub dojrzałego mężczyznę. Mit że możemy w dowolny sposób kształtować naszą płeć pomijając aspekty genetyczno–biologiczne jest równie prawdziwy jak to, że z każdego człowieka da się zrobić geniusza muzycznego czy matematycznego czy też, że każdy może mieć 220 cm wzrostu. Oczywiście środowisko ma wpływ i na inteligencję i na wzrost, ale obie cechy, podobnie jak płeć, mają także swoje uwarunkowania genetyczne. Ważna jest harmonizacja wpływu genów z wpływem środowiska. Jeśli komuś potencjalnie uzdolnionemu muzycznie nie zapewnimy odpowiedniego treningu, jego talent się nie rozwinie. Jeśli komuś, kto z racji na swój potencjalny wzrost mógłby zostać koszykarzem lub koszykarką, nie zapewnimy odpowiedniej diety w krytycznych momentach rozwoju, to potencjalny wzrost się nie dokona. Jeśli komuś, kogo geny predysponują go do bycia kobietą lub mężczyzną, nie zapewnimy odpowiednich warunków środowiskowych, w których te geny się uruchomią – diety, pozwalającej na tworzenie hormonów, atrakcyjnych wzorców do identyfikacji z własną płcią, grupy rówieśniczej uczącej rywalizacji itd. to istnieje ryzyko, że istniejący potencjał genetyczny nie zostanie wykorzystany. Zagrożenie związane z ideologią gender, w przypadku rozwoju psychoseksualnego polega na tym, że nie tylko nie zakłada ona harmonizowania potencjału genetycznego z wpływami środowiska, ale wręcz poprzez zaprzeczanie istnieniu takiego potencjału propaguje wprowadzanie dysharmonii, sprzeczności pomiędzy płcią kulturową a biologiczną.