Film jest godny uwagi i poruszony w nim problem także. Co do rozłożenia akcentów jako psychoprofesjonalista położyłbym je nieco inaczej. Człowiek jest istotą biopsychospołeczną, toteż skutki pandemii będą występować we wszystkich tych trzech obszarach. Skutków biologicznych pandemii Covida nie zestawiałbym jednak z dżumą Justyniana, wobec której bezradność medycyny w VI w. n.e. była jednak inna, niż nasza bezradność medyczna w XXI wieku. Podobnie zestawienie PTSD na gruncie stresu obozu koncentracyjnego, czy też wojennego stresu bojowego, to jednak coś innego, niż przyczyna covidowa – proszę o wybaczenie tej wypowiedzi, która może być niedelikatna wobec osobiście dotkniętych obecną pandemią. Wydaje mi się, że film nieco za mało akcentuje społeczne skutki tej pandemii, które mogą okazać się długie i dalekosiężne. Chodzi o utratę zaufania do władz i do ekspertów w zamieszaniu pandemicznym, co w przeniesieniu na język psychiatrycznej symboliki oznaczać może utratę zaufania do rodzica, do figur rodzicielskich w ogóle, a nawet może skutkować przypisywaniu im zamiarów destrukcyjnych i wrogich. Znowu pojawia się podział typu „my” i „oni”, który tym razem ma charakter wysoce destruktywny, bo globalny. Sprzyja temu dodatkowo specyficzna konfiguracja czynników ekonomicznych i technologicznych, podsycająca paranoiczny nastrój lęków społecznych. Czy z tego wyjdziemy? Tak, jeśli będziemy pamiętać, że jesteśmy tylko my i tylko my decydujemy o sposobie przetrwania i poradzenia sobie ze skutkami pandemii. (kp)

Zgadzam się z kolegą, że to film ważny. Potwierdzam uwagę krytyczną, że warto rozróżniać objawy PTSD od objawów zaburzeń lękowych, takich jak lęk antycypacyjny – to jednak dwie oddzielne historie. Nie zmienia to ogólnego sensu filmu, że bez wątpienia pandemia wpływa i będzie wpływać na nasze zdrowie psychiczne przez kolejne miesiące, być może lata, nawet po jej ustąpieniu. Moją szczególną uwagę zwróciła druga część filmu poświęcona sposobom radzenia sobie z wyzwaniami jakie niesie pandemia. Wśród nich autor położył szczególny nacisk na empatię i poprawę komunikacji. Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że te cele są jak najbardziej osiągalne. Tak jak opisywane są sytuacje rozpadu związków, narastania przemocy domowej z jednej strony, tak z drugiej, możemy obserwować wzmacnianie relacji i poprawę umiejętności komunikacyjnych, że zacytuję jednego z moich pacjentów: „nigdy wcześniej nie czułem się tak dobrze z moimi rodzicami”. Tak więc kryzys pandemiczny, jak wiele wcześniejszych i przyszłych kryzysów, jest jednocześnie zagrożeniem i szansą. Czym dla nas stanie się ten kryzys, jakie będą wzajemne proporcje tych dwóch elementów – zagrożenie/szansa, to w pewnym stopniu zależy od nas, od naszych decyzji, naszej odporności psychicznej, umiejętności/możliwości korzystania ze wsparcia innych, odkrywania i wdrażania nowych rozwiązań. (lc)