Pretendentów do sprawowania globalnej władzy jest trzech. Pierwsi powinniśmy być my – ludzie i to w naszym imieniu autorzy stawiają tytułowe pytanie.

Drugim pretendentem są narodowe władze państwowe, które usiłują się organizować w związki ponadnarodowe z mniej lub bardziej udanymi, czy też opłakanymi skutkami.

Trzecim pretendentem są korporacje międzynarodowe i to właśnie o nich jest ta książka. A więc przede wszystkim big tech albo Wielka Czwórka albo GAFAi, czy też może grono niewiele liczniejsze. W przeciwieństwie do pretendenta pierwszego i drugiego ten trzeci ma globalizację za swoje naturalne środowisko, jak powietrze. Jest to pretendent zorganizowany, inteligentny, nie wahający się przed niczym, nie jest skrępowany wcześniejszą historią ani tradycjami, metodycznie zajmujący się ujarzmianiem i podporządkowywaniem pozostałych kandydatów do władzy. Dziedziny preferowane przez niego w nadchodzącej przyszłości to: 1. sztuczna inteligencja; 2. budowa „nowego zaufania” w oparciu o technologię łańcucha bloków (blockchain) – autorzy książki definiują to rozproszone zaufanie jako coś odwrotnego do zaufania scentralizowanego, w czym znakomicie będzie się sprawdzać internet rzeczy jako kolejny, wyższy stopień cybernadzoru peer-to-peer; 3. wykorzystanie big data, które autorowi tej recenzji burzy wyobrażenie rozproszonego zaufania; 4. i wreszcie manipulacje genetyczne na razie za pomocą metody inżynierii genetycznej CRISPR-Cas9ii, a potem za pomocą innych metod, które dopiero się wykluwają. Książka o tym wszystkim informuje, nie pozostawiając żadnych złudzeń: wolność dla ludzi w tych zamierzeniach nie jest przewidywana.

Za to wolności dla korporacji coraz więcej! W październiku 2010 roku Bloomberg ujawnił, w jaki sposób Google (…) płaci jedynie 2,4% podatku od dochodów osiągniętych poza Stanami Zjednoczonymi. Metody są znane, np. pod nazwą Double Irish albo Dutch sandwich – proszę sięgnąć do książki, bądź co bądź jej autorzy są ekonomistami. Można się sporo dowiedzieć: duże firmy technologiczne zajmują miejsce rządów proponując recepty i lekarstwa na problemy, którym państwa najwyraźniej nie mogą zaradzić. Ale cena może być spora: jedynym zwycięzcą globalizacji i jej kryzysów będzie 1%, a nawet 0,1% najbogatszych. Chrystia Freeland przypomina, że proces ten zachodzi zarówno w komunistycznych Chinach, Kanadzie, jak i „w komfortowych socjaldemokracjach”, takich jak Szwecja, Finlandia i Niemcy. A co z nami?

Przechodząc do wniosków (rozdział Rehumanizacja świata nb.) autorzy proponują rozbicie monopoli technologicznych i powołują się na amerykański przykład rozbitego monopolu AT&Tiii przez sędziego Greene’a, ustanowienie przez instytucje międzynarodowe nowych zasad etyki globalnej, itp. Te postulaty brzmią w książce najsłabiej, ale to dobra książka, którą nie tylko warto, ale trzeba poznać.

i https://pl.wikipedia.org/wiki/GAFAM

ii https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_CRISPR/Cas

iii https://pl.wikipedia.org/wiki/AT%26T

Zauważcie Państwo, że w przypisach – same z Wikipedii – opieram się o zasadę zaufania typu blockchain, bo tak mi jest wygodnie, nie trzeba długo szukać, ale… co z moją wolnością? Ile procent zaufania mam do Wikipedii? Zaufać, jeśli to trudne, czy zaufać, kiedy łatwe? Łatwość to przynęta… – oj wiedzą o tym korporacje, wiedzą…