Tytuł wprowadza z mety w sedno podjętych przez autora przemyśleń, ale książka ma raczej zakrój podręcznikowy, liczy 320 stron, ma porządnie opracowaną bibliografię, także indeks i metodycznie omawia literaturę fachową dotyczącą zagadnień transpłciowości ze szczególnym uwzględnieniem metod leczenia wykraczających poza kanony lansowane przez aktywistów transpłciowości. Od strony rzeczowej może stanowić punkt wyjścia dla osób zajmujących się badaniami naukowymi tego tematu.

We wstępie autor streszcza kolejnych 8 rozdziałów książki (str. 23-29), co jest ułatwieniem dla czytelników poszukujących węższych zagadnień. Wszystkie rozdziały i zagadnienia są cenne, ale pozwolę sobie zwrócić uwagę na rozdział 3, który grupuje historie osób po dokonaniu detranzycji, czyli powrotu do swojej płci naturalnej po latach zabiegów hormonalnych i chirurgicznych służących czemuś przeciwnemu. Te historie mocno zapadają w pamięć i zmuszają wprost do refleksji na temat kondycji – tutaj najlepszym określeniem będzie „eksperymentalnej” – współczesnej medycyny. Drugi poruszający mocno fragment książki to rozdział 6 poświęcony dysforii płciowej u dzieci oraz jej leczeniu.

Autor przytacza badania wskazujące, że w grupie dzieci demonstrujących dysforię płciową 80-95% utożsami się powoli ze swoim ciałem przed wejściem w okres dojrzewania, jeśli dzieci te nie będą stymulowane społecznie i medycznie w kierunku podtrzymywania tożsamości transpłciowej. W tym kontekście wkraczanie z lansowaną przez aktywistów transseksualnych metodą hamowania hormonalnego dojrzewania płciowego u dzieci jawi się jako istne barbarzyństwo i zaprzeczenie zdrowego rozsądku. Przecież aspekt płciowy tożsamości podobnie jak inne aspekty tożsamościowe człowieka podlega wpływom emocjonalnym, rodzinnym, społecznym, duchowym, terapeutycznym i in., podczas gdy biologiczna baza płci pozostaje trwała. Przecież cała tradycja i kultura europejska (literatura, film, teatr) przynosi opowieść o różnorodnym kształtowaniu i byciu kobietą i różnorodnych odcieniach przeżywania i ekspresji męskości, ale korygowanie odczuć związanych z poczuciem płci za pomocą hormonalnego i chirurgicznego okaleczania ciała (mastektomia, usunięcie penisa, wytworzenie sztucznej pochwy, etc.) kojarzy się z prymitywnym, pospiesznym, upraszczającym barbarzyństwem.

Proszę wybaczyć mi poruszenie emocjonalne, ale ta książka rzeczywiście porusza, chociaż autor posługuje się narracją spokojniejszą od recenzenta. Przytoczę coś jeszcze, fragment z podziękowań na końcu książki: Jest jeszcze grupa lekarzy, profesorów i prawników, którzy udzielili mi wsparcia, ale nie mogę wymienić ich z nazwiska ze względu na ich uzasadnione obawy przed reperkusjami na niwie zawodowej. Tak być nie może! Strach nie może zamykać ust, uproszczenie i propaganda zajmować miejsca starannych, długoterminowych, niezależnych, wnikliwych badań naukowych i działań leczniczych opartych o racjonalne procedury.

Warto wspomnieć, że na kartach książki przewijają się odniesienia do postaci profesora psychiatrii Paula McHugh, który w roku 1965 założył wraz z chirurgiem plastycznym klinikę Johns Hopkins Gender Identity Clinic, a w oparciu o kilkadziesiąt lat doświadczeń tej instytucji zachował postawę wysoce ostrożną i powściągliwą względem chirurgicznych metod postępowania w przypadkach transpłciowości. Ale to nie pół wieku dociekań naukowych i refleksji nad nimi zdecydowało o przejęciu i losach tego ośrodka, tylko nacisk polityczny i aktywizm środowisk LGBTQ. Jak to się ma wszystko do głosu amerykańskiej opinii publicznej, to osobny problem, ale polska opinia publiczna, która choćby mgliście sięga do czasów triumfalizmu nauki sowieckiej, to co innego. Chyba wiemy, że tak być nie powinno i tak być nie może!

Zobacz także: