Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość. Recenzja. Miałem dyżur. Na dyżurze czasami dzieje się coś, co wymaga reakcji lekarza, ale są też chwile, przynajmniej powierzchownego, spokoju. Można zająć się wtedy np. lekturą książki, która akurat wpadła w ręce. Tak się złożyło, że na jednym z moich dyżurów wpadł mi w ręce ks. Kaczkowski, jego historia życia, jego poczucie humoru, jego relacje z ludźmi i Panem Bogiem. To wielka umiejętność tak przeprowadzić wywiad (ukłony pod adresem Piotra Żyłki) i to jeszcze z księdzem, aby nie popaść ani w skrajność „fajności”, ani w skrajność sztywności i zasadniczości. Tę książkę, ten wywiad po prostu się dobrze czyta, jest prawdziwy. Mimo tego, albo właśnie dlatego, że to żaden celebryta – chyba, że „onko” – czytelnik ma poczucie zwyczajności, braków, niewiedzy, ograniczeń i dzięki temu autentyczności tego, co mówi ks. Jan. To świetna odtrutka na narcyzm naszych czasów, obecny w nadmiarze w różnych kontekstach życia społecznego. Polecam każdemu, a sam chyba wybiorę się na „Johnego”…