Do podjęcia tego tematu skłania mnie szybko postępująca akceleracja różnic międzypokoleniowych i specyficzna bezradność ludzi młodszych w zetknięciu z propagandą i dezinformacją wojenną, jakiej jesteśmy niestety świadkami w naszym XXI wieku. Wydaje się, że osoby starsze są bardziej chronione jakimś rodzajem immunizacji, którym być może był okres życia spędzony w PRL oraz doświadczenie stanu wojennego, jakim się ten okres zakończył, a więc lata spędzone „obok” permanentnych wpływów dezinformacyjnych i propagandowych. Ludziom, których doświadczenie sprowadzało się od początku do życia w świecie jednak wolnych, różnorodnych mediów informacyjnych, musi być trudno przyjmować obraz rzeczywistości czarno-biały.

Spróbujmy zatem spojrzeć na zasadnicze strategie służące zacieraniu obrazu wielokolorowego i zamienianiu go w bichromię – proszę tolerancyjnie przyjąć tę fotograficzną terminologię.

1. Uniwersalizacja motywów postępowania

Jeśli chcę być dobry, to muszę widzieć zło jako coś rzadkiego, wyjątkowego, niezwykłego. Im bardziej zwykłe jest zło, tym jest go więcej i tym trudniej odróżnić je od dobra.

No to zacznijmy: jeśli chcę bezkarnie napaść na czyjeś terytorium, to warto przypominać historię innych napaści, napadał Aleksander Wielki, napadał Cezar, napadał Wilhelm Zdobywca, napadali wielcy i silni, nikt im tego nie zdołał zabronić… Jeśli chcę bezkarnie zbombardować czyjeś terytorium, to warto wspomnieć szereg tych, którzy już wcześniej bombardowali – bombardował Hitler, bombardowali Amerykanie w Wietnamie, bombardowali alianci w Dreźnie… Stojąc w jednym szeregu bombardujących nie czynię niczego wyjątkowego, jestem taki sam, jak inni… Jeśli chcę bezkarnie kraść, to warto stanąć w szeregu wszystkich kradnących, wszyscy przecież kradną, a jeśli coś jest powszechne, to nie może być rzadkie, wyjątkowe ani niezwykłe.

Uniwersalizacja motywów postępowania usprawiedliwia sprawcę i przesuwa decydujący dla ludzkiej moralności moment indywidualnego namysłu, przeżycia i indywidualnej odpowiedzialności w stronę eksperymentu społecznego, czyli społecznej predeterminacji. Kategoria indywidualnego „ja” zastępowana jest kategorią „my”, a najlepiej „wszyscy”.

Metoda uniwersalizacji musi być dostosowana do adresata, a więc trafiać w jego wiedzę, przekonania, doświadczenie i sytuację życiową. Metoda jest w czasach obecnych mocno udoskonalona, czy też nawet uprawiana niemal w formach artystycznych.

2. Dehumanizacja „przeciwnika”

Łączy się ona bezpośrednio z przedstawianiem przeciwnika ideowego w jak najgorszym świetle, włącznie z pozbawianiem go cech ludzkich, które pozostają jednak nadal we właściwościach dezinformującego. W czasach II wojny światowej łatwiej było przeciętnemu Niemcowi wysyłać Żydów do obozów koncentracyjnych, skoro ci byli nie dość że krwiopijcami, to roznosicielami chorób zakaźnych, teraz łatwiej zrzucać bomby kasetonowe na Ukraińca, który jest nacjonalistą i faszystą. Łatwiej kolonizować tereny zamieszkałe przez prymitywnych podludzi, niż przez istoty takie same jak my. W tym miejscu posługuję się mocno drastycznymi przykładami, ale dehumanizacji można dokonywać za pomocą dużo subtelniejszych, wyrafinowanych zabiegów, na których znają się specjaliści.

3. Humanizacja motywów własnych

Im bardziej zdehumanizowany przeciwnik, tym bardziej zrozumiałe stają się pobudki „nasze” – pamiętajmy w tym miejscu, że im bardziej narasta dezinformacja, tym więcej pobudek „naszych” właśnie, grupowych i społecznych, a coraz mniej indywidualnych, podległych pojedynczemu „ja”. A zatem kolonizujemy, żeby podnosić cywilizacyjnie, atakujemy, żeby wyzwalać, żeby bronić, żeby udzielać pomocy, żeby odsuwać od władzy tych, którzy ludzkich cech nie posiadają. Tutaj wyraża się swoista tragedia, jaką przynosi dezinformacja – nie ma już spotkania człowiek-człowiek, które może nawet przybrać formę walki, pojedynku o prawdę, a nie tylko sporu, dyskusji, czy negocjacji. Dezinformacja zamyka dążenie do prawdy – prawda znika, prawdy nie ma w mroku dezinformacji. Również tutaj spotkać można przykłady finezyjnych manipulacji.

4. Wyolbrzymienie i minimalizacja

Humanizacja własnych motywów i dehumanizacja motywów przeciwnika, to przykład wyolbrzymienia i minimalizacji, ale wyolbrzymiać można rzeczy najdrobniejsze, a minimalizować duże. Skuteczność własnej broni można sprzedawać jako niesłychaną, szermować odpowiednio spreparowanymi przykładami, dzielność własnej strony ukazywać jako bohaterstwo, a bohaterstwo strony przeciwnej traktować przemilczeniem. Iluzja tłumu zwolenników jednej strony pozwala przesuwać w cień fakt, że po drugiej stronie liczba zwolenników rośnie. Mogą to wyrażać filmy, zdjęcia, nagrywane wypowiedzi ludzi, a także sondaże statystyczne. I tu mamy do czynienia z zawodową sprawnością ludzi, którzy uprawiają dezinformację.

5. Zwielokrotnienie

Wątpliwość stukrotnie zakrzyczana traci siłę, kłamstwo stukrotnie powtarzane nabiera mocy. Od XX wieku żyjemy w cywilizacji zwielokrotniania, które staje się coraz prostsze, łatwiej osiągalne. O ileż trudniej było zwiększyć nakład książki, o ileż łatwiej jest rozpowszechnić pogłoskę w internecie. Odporność współczesnych ludzi na zwielokrotnioną informację jest słaba, żyjemy niejako w hipnozie ciągłego, nadmiernego, zbyt intensywnego dopływu informacji. Brakuje nam energii, żeby tę informację przetwarzać, żeby się nad nią zastanawiać. Częstość powtórzeń zastępuje prawdę, o czym wiedzą od dawna specjaliści.

6. Fałszowanie źródeł informacji

Swego czasu zacząłem kolekcjonować książki na temat manipulacji medialnej, które lądowały w drugim szeregu książek na bocznej półce. Chyba powodowało mną mniejsze lub większe zainteresowanie politycznymi wojnami polsko-polskimi i przekonanie, że psychiatra i psychoterapeuta nie może być przesadnie naiwny, niemniej jednak książki nie przebijały się do pierwszego szeregu. Dopiero teraz nagle przy okazji wojny na Ukrainie przypomniałem sobie o ich istnieniu. Pierwsza ściągnięta z półkii przypomniała mi, że chyba nikt nie opanował tak znakomicie techniki fałszowania źródeł informacji, jak propaganda ZSRR i później Rosji.

Vladimir Volkoffii, teoretyk i pisarz, autor tłumaczonych na język polski powieści sensacyjnych, przypomina memorandum Lenina do komisarza spraw zagranicznych Cziczerina z 1921 roku, które pozwolę sobie za nim przytoczyć: „Na podstawie bezpośrednich obserwacji, jakich mogłem dokonać podczas mego pobytu na emigracji, muszę stwierdzić, że tak zwane światłe środowiska w Europie Zachodniej i Ameryce nie są tu w stanie zrozumieć ani obecnej sytuacji, ani rzeczywistego układu sił. Środowiska te należy traktować jak głuchoniemych.” I tak też zostały one potraktowane, o czym cała książka Volkoffa. Stąd płynie dla nas wniosek w sprawie dezinformacji: warto sprawdzać źródła informacji, bo mogą reprezentować głos głuchoniemych, głos bezcenny dla tych, którym na dezinformacji zależy i zdumiewająco przychodzący czasem z najmniej oczekiwanej strony.

Rzucona tutaj propozycja wyszukiwania i analizowania strategii dezinformacyjnych nie pretenduje do bycia wkładem wyczerpującym ani dogłębnie opracowanym, jest po prostu odpowiedzią na potrzebę chwili oraz niekiedy poczucie zdumienia i bezradności.

Podaję jeszcze namiary bibliograficzne tych kilku książek zdjętych z półki:

  • Beck Gloria: Podręcznik manipulacji. Zakazana retoryka. Wydawnictwo Helion, Gliwice 2007.
  • Niewalda Marcin: Metody manipulacji XXI wieku. Fronda, Warszawa 2011.
  • Volkoff Vladimir (red.): Psychosocjotechnika, dezinformacja. Oręż wojny. Wydawnictwo Antyk, Marcin Dybowski, Komorów 1999.
  • Warecki Marek, Warecki Wojciech: Pożeracze mózgów. (Media i Ty). Fronda, Warszawa 2013.
  • Warecki Marek, Warecki Wojciech: Woda z mózgu. Manipulacja w mediach. Fronda, Warszawa 2011.

i Volkoff Vladimir (red.): Psychosocjotechnika, dezinformacja. Oręż wojny. Wydawnictwo Antyk, Marcin Dybowski, Komorów 1999.

ii https://pl.wikipedia.org/wiki/Vladimir_Volkoff

Zobacz także: