Motto:
Nie bez powodu śmierć jest nauczycielką estetyzmu.
Alberto Savinio: Nowa Encyklopedia. Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2015, s. 150.
Jak to bywa w przypadku ludzi z I połowy XXI wieku, przygodę rozpocząłem w domu rzutem oka na strony internetowe wystawy z reprodukcjami obrazów Hammersøia. Uderzająca elegancja, sztuka jakby nowoczesna od malarza przełomu XIX i XX stulecia, fotografia z zastosowanymi filtrami korygującymi kolorystykę? Trudno tego nie obejrzeć… – tak, przyznaję, że malarz nie był mi znany.
Od przekroczenia progu wystawy dzieje się coś dziwnego, jest jakoś inaczej. Nie ma tego poloru czarno-białej fotografii jak na monitorze komputerowym, obrazy cofają się, niejako wtapiają się w ściany, mają niezbyt duże formaty, trzeba ich szukać, trzeba się do nich zbliżać.
Szarości, półtony, opustoszenie, dystynkcja śmierci, minimalizm śmierci, prostota, ale w stanie przerysowania, niepospolita. Niech o tym powie Savinio: Z podszeptu swojego nadmiernego poczucia pospolitości człowiek pragnie być „inny”, niż jest. Z tego rodzi się estetyzm: to ubieranie się ładnie, ten język świąteczny, to poprawianie i upiększanie własnej rzeczywistości. A tymczasem nie ma przecież radykalniejszej odmiany niż śmierć. Nie bez powodu śmierć jest najwznioślejszą wytwornością, najwznioślejszą godnością, najwznioślejszą szlachetnością. Czy to z tego powodu Hammersøi lubi portretować ludzi od tyłu, żeby nie pokazywać pospolitości ich wyrazu twarzy?
Dosyć tych spekulacji posuwających się być może za głęboko. Na obu portretach widać u góry na krawędzi ramy alarmujące zielone świetliki – to orgia oświetlenia tej wystawy w KMN. Opuszczam salę.
Oglądam katalog i teraz dzieje się coś odwrotnego – Hammersøi wychodzi z kart, zbliża się, jest idealnie elegancki, wytworny, dokładnie dopasowany do miejsc w książce. Światło układa się bezcieniowo na papierze. Chyba wiem, jak się go nie bać i jak go oglądać.
Ale Państwo idźcie koniecznie na tę wystawę. To będzie spore przeżycie.
Vide: