Dawno nie miałem w ręce tomika wierszy, który by mnie tak zafascynował. Nie wiem, czy należę do czujących poezje, może chwilami, raczej rzadko. Ale tym razem poczułem się czysty, umyty (str. 41). Od pierwszego zetknięcia z tym atakiem na myślenie. U Krzysztofa nie ma gadania – jest prosto, krótko, ostro, do centrum świata.

str.81:
nie myśl tak głośno
głowa mnie boli
od tego hałasu!

Nie wiem, jak to działa, bo przecież w tym tomiku świat się normalnie dzieje – są pacjenci, są próby samobójcze, lęki, apatia, przerażenie, halucynacje, jest cale spektrum psychiatrii, ale ta cała rzeczywistość zachowuje się dziwnie (str. 27) – następuje wyciszenie, spokój, jak w chwili dotarcia do sedna, do miejsca, czy też chwili, która jest absolutna. Często potrzeba na to całych tomów, a tu zaledwie dwie linijki odsłaniają przestrzeń metafizyczną:

str. 17:
całe życie nie żyłam
po śmierci też nie umrę

Te wszystkie zebrane przez Autora momenty olśnień też nie umrą. Poezja to po prostu coś więcej niż myślenie.