Autor jest brytyjskim socjologiem pochodzenia węgierskiego, pracującym na uniwersytecie w Kent, a prezentowana książka jest jedyną spośród wielu, która ukazała się w języku polskim. Na pierwszy rzut oka tytuły pozostałych prezentują się ciekawie, więc może w tłumaczeniach coś drgnie, tym bardziej, że poruszana tematyka wydaje się węzłowa dla rozumienia świata, w którym żyjemy, co znajduje potwierdzenie w informacji, że w roku 2005 Furedi okazał się najczęściej cytowanym socjologiem w prasie brytyjskiej.

W swojej książce ilustruje on na podstawie licznych przykładów nie tylko antagonizm między współczesną kulturą masową a kulturą wysoką, co raczej upadek kultury wysokiej i stojących za nią wartości, na co wskazywaliśmy już nieraz w poprzednich recenzjach i tekstach na naszej stronie internetowej. Pozwoliłem sobie w ogromnym skrócie zestawić i zasygnalizować te ważne zjawiska, z którymi można zapoznać się w książce:

KULTURA WYSOKAKULTURA MASOWA
uniwersalizm
intelektualista
Prawda
merytokracja
elitaryzm
ekskluzywność
nonkonformizm
niezależność
autonomia
Wiedza
niekomercyjność
dążenie wzwyż
wysoki koszt osobisty
relatywizm
profesjonalista
prawdy
mediokracja
egalitaryzm
inkluzywność
konformizm
instrumentalizm
inżynieria
wiedza osobista
komercjalizm
dążenie w dół
niski koszt osobisty
regresja, upadekprogresja

Furedi ilustruje socjologię równania w dół i budowę społeczeństwa uległego, nie wskazując, jakie są źródła tych problemów, ani jak tworzą się elity, które z tego korzystają. Wizja jest mocno pesymistyczna, a wiara w harmonijną koegzystencję, w której kultura wysoka inspiruje i pociąga za sobą kulturę masową, a intelektualiści są rzetelnymi projektantami i strażnikami tej współpracy, zamiera.

(…) Intelektualiści zarówno na uniwersytecie, jak i poza nim, a także ich koledzy w świecie kultury i sztuki , muszą stawić czoło niewygodnej prawdzie, że jeśli poddadzą się panującej dziś presji i podporządkują jej swoją pracę, ryzykują, że staną się zupełnie nieistotni.
(…) Wreszcie erozja wiedzy przez wielkie W prowadzi do pozbawienia społeczeństwa dostępu do szerszej sieci wspólnego sensu

Brzmi to dość złowieszczo i w dodatku dotyczy nie tylko intelektualistów i twórców sztuki, ale dotyczy nas wszystkich. Furedi nie proponuje programu naprawczego, ale możemy korzystać z jego wiedzy i rozbudowywać świadomość procesów, z jakimi mamy do czynienia i którym podlegamy.

W maju 2001 roku opublikowałem w „Sunday Times” artykuł What is University for Now? (Po co nam dzisiaj uniwersytet?), w którym dzieliłem się z czytelnikami troską o kierunek, w jakim zmierza brytyjskie szkolnictwo wyższe. (…) Przytoczyłem opowieści studentów znudzonych realiami akademickimi, którzy wyznawali, że w wielu wypadkach mogli przez cały rok swobodnie obejść się bez przeczytania choćby jednej książki.

A my co? Przecież nie bójmy się czytać! Frank Furedi jest świetny.