O co chodzi z postulowanymi zakazami terapii osób z unwanted same sex attraction (USSA) – niechcianym pociągiem do osób tej samej płci ? Czemu niektóre kraje zakazują takiego postępowania poprzez wysokie kary finansowe, odbieranie prawa wykonywania zawodu, etc.?  Czy rzeczywiście za tego typu działaniami kryje się troska o ochronę praw pacjentów, czy może są inne motywacje? Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba się cofnąć i przyjrzeć kilku zjawiskom, których dotyczy ta sprawa.

Po pierwsze homoseksualizm. Termin pojawił się w XIX wieku w kontekście medycznym i dotyczył osób, które odczuwają pociąg seksualny do osób tej samej płci. Przez dekady traktowane jako zaburzenie psychiczne, z klasyfikacji medycznych usunięte w latach 70-tych (APA) i 90-tych (WHO).  Wbrew politycznemu  zastosowaniu tego zjawiska, sprowadzającego je do słabo zresztą udokumentowanego podłoża genetycznego, fenomen ewidentnie złożony. Można spotkać osoby, które swoje preferencje seksualne do osób tej samej płci odkryły wcześnie, w dzieciństwie, są takie, które dokonały odkrycia tej ich części w dorosłości i to nieraz zaawansowanej. Są takie, którym po drodze z tą orientacją seksualną, jest ona egosyntoniczna, są takie, którym nawet w sprzyjających warunkach społecznych towarzyszy dyskomfort, poczucie wewnętrznej niezgody. Są takie, które swoje preferencje seksualne manifestują, są takie, które wolą przeżywać je w bardziej intymny sposób. Są takie, gdzie dominacja części homoseksualnej jest niewątpliwa, przeważająca, są takie, u których część heteroseksualna włącza się  na tyle często, że określają się same jako osoby biseksualne. Wreszcie, trzeba pamiętać o naturalnej dynamice tego zjawiska. Osoby w ciągu swojego życia mogą i często się przesuwają bądź w kierunku bieguna heteroseksualnego (Svante Paabo), bądź homoseksualnego – Kevin Spacey (I choose a life as a gay man).  Jeśli tak jest, a przykładów tego typu zmian dostarcza nie tylko życie, ale także badania naukowe [1], i to bez jakiegokolwiek kontekstu terapeutycznego ukierunkowanego na ten obszar, to skąd ten opór, żeby osobom, które chcą tego typu zmian, na to nie pozwalać?  Być może pokutuje tutaj wspomnienie, żywe w niektórych krajach cywilizacji zachodniej, terapii homoseksualizmu opartej na przymusie, opresji prawnej, gdyż trzeba pamiętać, że w wielu krajach takich jak Niemcy, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone homoseksualizm był karalny. Ofiarą tego typu praktyk padł między innymi Alan Turing, który zagrożony perspektywą chemicznej kastracji wybrał samobójstwo. Jeśli tak jest, to opór ten jest bezzasadny, gdyż obecnie pomoc psychologiczna, czy psychoterapia wobec tych osób z niechcianym pociągiem do tej samej płci nie ma charakteru przymusowego,  dotyczy osób, które same się zgłaszają i które czują, że ta część ich psychiki jest nadmiarowa, nie pasująca do reszty. Kiedy się tak może dziać? Dość dobrze udokumentowane [2,3] są związki pomiędzy traumą seksualną doświadczoną w dzieciństwie a uaktywnieniem homoseksualnej części naszej seksualności. Zaobserwowano też zależność, że im wcześniej doszło do tego typu wydarzenia, tym większe prawdopodobieństwo rozwoju preferencji homoseksualnych [4]. W takich sytuacjach brak udzielenia pomocy, brak możliwości skorzystania z terapii jawi się jako okrutne ograniczenie praw pacjenta. Czemu ktoś chciałby tego zabraniać?

A nawet, gdyby nie było traumy, jeśliby przyjąć, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju psychoterapią kosmetyczną (no bo homoseksualizm to już nie zaburzenie), to czemu zabraniać komuś przyjrzenia się swojej seksualności i chęci odkrycia heteroseksualnej części? Nasza seksualność to nie monolit, już Zygmunt Freud, a potem Alfred Kinsey (przy wszystkich wątpliwościach co do rzetelności jego badań) pisali o złożoności i dynamiczności zjawiska ludzkiej seksualności. A teraz ktoś chce zarządzić, że ludzka seksualność ma mieć charakter drogi jednokierunkowej: w stronę homoseksualizmu, odkrywania swojej homoseksualnej części – bardzo proszę, w drugą – w żadnym wypadku. Trudno nie myśleć o tym zjawisku w inny sposób, iż są to mechanizmy sekciarskie. Jak ktoś się już raz do nas przyklei, z nami zidentyfikuje, to w żaden sposób nie można mu pozwolić odejść. Czyli nie troska, nie indywidualne traktowanie każdego człowieka, pacjenta ale swoista seksualna urawniłowka, gdzie jedno rozwiązanie ma być dobre dla wszystkich, niezależnie od istniejących różnic. Żeby wymusić takie postępowanie, należy użyć środków prawnych i finansowych, żeby zastraszyć tych, którzy mają odmienną perspektywę. Gdzie tu wolność słowa? Gdzie wolność terapii? Gdzie podmiotowość i indywidualne podejście do pacjenta/klienta, osoby mogącej decydować o swoich wyborach? To ważny moment w dziejach naszego świata, kiedy możemy dać odpór kolejnej odsłonie rewolucji, tym razem obyczajowej, postawić granice, obronić naszą wolność. Albo zrobić kolejny krok w kierunku niewoli, z której – pytanie – kiedy i jakim kosztem uda nam się wydostać.

1. Mock SE, Eibach RP. Stability and change in sexual orientation identity over a 10-year period in adulthood. Arch Sex Behav. 2012 Jun;41(3):641-8. doi: 10.1007/s10508-011-9761-1. Epub 2011 May 17. PMID: 21584828.

2. Roberts AL, Glymour MM, Koenen KC. Does maltreatment in childhood affect sexual orientation in adulthood? Arch Sex Behav. 2013 Feb;42(2):161-71. doi: 10.1007/s10508-012-0021-9. Epub 2012 Sep 14. PMID: 22976519; PMCID: PMC3535560.

3. Brown MJ, Masho SW, Perera RA, Mezuk B, Cohen SA. Sex and sexual orientation disparities in adverse childhood experiences and early age at sexual debut in the United States: results from a nationally representative sample. Child Abuse Negl. 2015 Aug;46:89-102. doi: 10.1016/j.chiabu.2015.02.019. Epub 2015 Mar 21. PMID: 25804435; PMCID: PMC4527947.

4. Corliss, H. L., Cochran, S. D., Mays, V. M., Greenland, S., & Seeman, T. E. (2009). Age of minority sexual orientation development and risk of childhood maltreatment and suicide attempts in women. The American journal of Orthopsychiatry79(4), 511–521. https://doi.org/10.1037/a0017163

Zobacz także: