Niełatwo jest radzić sobie ze swoją własną płcią w obecnych czasach. Kobiety często bardzo  dobrze wykształcone, ambitne, dobrze radzące sobie na rynku pracy mają duże trudności ze znalezieniem spełnienia w swoim życiu osobistym. Mit samodzielności, samowystarczalności sprawia, że wejście w bliską relację, opartą siłą rzeczy na pewnym stopniu zależności, jawi się jako klatka, ograniczenie wolności. Osobną kwestią pozostaje – świetnie opisane przez Zimbardo i Coulombe’a w „Gdzie ci mężczyźni” – zjawisko niespełniania przez współczesnych mężczyzn standardów oczekiwanych przez kobiety. Standardy, wyśrubowane ponad miarę, i to dla obojga płci, w dużej mierze w oparciu o media społecznościowe, sprawiają, że zwiększa się przepaść między kobietami i mężczyznami. Dzieje się tak również dlatego, że duża część kobiet stara się tym standardom sprostać i ambitnie stają do wyścigu, podczas gdy duża część mężczyzn, w przekonaniu, że i tak tego wyścigu nie wygra, w ogóle w nim nie startuje.

Na to zjawisko nakłada się podsycana z różnych stron wzajemna niechęć obu płci. Mężczyźni bardzo często, nie tylko w dyskursie akademickim, ale także w debatach społecznych, dziełach kultury masowej są przedstawiani albo jako brutalni, nieczuli oprawcy albo jako nieporadne, nieatrakcyjne fajtłapy (patrz Tato w „Śwince Pepie”). Oczywiście, przy dobrej woli i wysiłku da się znaleźć pozytywne wzorce identyfikacyjne dla młodych mężczyzn. Problem polega na tym, że przy zalewie informacji, w którym wszyscy żyjemy, tak naprawdę trudno je wyłowić. Mężczyźni, zepchnięci do defensywy, z poczuciem bycia albo niepotrzebnymi albo złymi, po pierwsze uciekają w rzeczywistość alternatywną (świat wirtualny, pornografię, substancje psychoaktywne) albo odpłacają pięknym za nadobne i rzeczywiście stają się takimi, jakimi widzi ich otoczenie/świat. Mają wtedy dużo poczucia krzywdy i wściekłości, także do kobiet za ich niedostępność, czepialstwo, „upupianie”. Z kolei kobiety często nie rozumiejąc świata mężczyzn, lekceważąc ich emocje nie przyczyniają się do poprawy sytuacji. Skądinąd wyzwaniem jest to, gdzie kobiety miałby się nauczyć rozumienia świata męskich emocji. Często wychowywane były przecież w otoczeniu w przeważającej mierze kobiecym (wskaźnik rozwodów rośnie stopniowo od lat 60 – tych, a dzieci co do zasady zostają przy matce), a mężczyźni, jeśli nawet byli w ich otoczeniu, to niekoniecznie ułatwiali dostęp do swoich emocji.

Żeby nie stworzyć jednoznacznego obrazu poszkodowanych mężczyzn i nieczułych kobiet – jest oczywiście druga strona medalu. Kobiety padają ofiarą męskiej brutalności, czemu w polskim kontekście kulturowym towarzyszy często alkohol, zdarzają się środowiska (np. artystyczne, dziennikarskie), gdzie seksistowskie uwagi, zaczepki są na porządku dziennym, bywają pracodawcy, którzy podejrzliwe patrzą na każdą młodą pracownicę, która może, nie daj Bóg, zajść w ciążę. Można by mnożyć listy wzajemnych skarg i zażaleń, często sięgające daleko w przeszłość. I proszę mi uwierzyć, są siły, są ludzie na tej ziemi, którym bardzo na tym zależy, żeby relacje między kobietami i mężczyznami były możliwie jak najgorsze. Są wśród nich osoby, które na wszelkie różnice, także różnice między płciami patrzą bardzo podejrzliwie. Uważają je za zagrożenie, potencjalne źródło ucisku, krzywdy i najchętniej by te różnice (a co za tym idzie również płcie) zlikwidowali. Odwołując się do metafory dotyczącej tego, do czego może służyć nóż, ich zdaniem on zawsze kaleczy. I tutaj pojawia się wielkie wyzwanie dla osób, które są odmiennego zdania. Jak uczyć się przeżywać i wyrażać swoją kobiecość czy męskość, żeby stało się to twórczym procesem rozwojowym przynoszącym obopólną korzyść. Bo przecież jest tak, że w sposób naturalny możemy się uzupełniać. Różnice między płciami mogą być powodem wzajemnego zaciekawienia, fascynacji, stwarzania nowej jakości związku (innego niż relacje przyjacielskie czy relacje rodzic – dziecko), związku w którym na świat mogą przychodzić otaczane opieką dzieci. Aby tak się wydarzyło warto przede wszystkim odwoływać się do dobrych przykładów. Szczęśliwe nadal, także w kulturze masowej, można znaleźć przykłady filmów, gdzie związek kobiety i mężczyzny, tworzona przez nich rodzina jest wartością (wystarczy przywołać „Avatara 2”). Ale, to nie wystarczy. Należy tworzyć na początek w samej/samym sobie świadomość wartości, jaką jest własna płeć, szans i możliwości, jakie się z nią wiążą, a także ograniczeń, jakim podlegamy. Radość płynąca z wnętrza człowieka rozlewa się wokół niego. Jeśli my będziemy cieszyć się własną płciowością, będziemy przykładem dla innych, że to jest możliwe. Że w gąszczu poplątanych ścieżek dotyczących tego obszaru we współczesnym świecie, możliwe jest odnalezienie drogi prowadzącej do integracji i dojrzałości, poczucia spełnienia w roli kobiety lub mężczyzny.